środa, 29 marca 2017

To wydarzyło się naprawdę

Lillian Asplund mimo swoich 99 lat miała doskonałą pamięć. Pamiętała nawet, jak w kwietniu 1992 roku weszła na wspaniały, ogromny statek, na którym wciąż czuć było zapach świeżej farby.
Cztery dni później, w środku nocy pięcioletnią Lillian obudziło nietypowe wrażenie czyjejś obecności tak, jak czuje się wzrok na plecach, jeszcze zanim dostrzeże się obserwatora. Ledwie otwarła oczy, a wszystko w kajucie zakolebało się, jakby statkiem ktoś zatrząsł. Po chwili nastała cisza. Mijały minuty, aż w końcu dziewczynka ponownie zamknęła oczy. Niestety, sen nie nadchodził. Z jakiegoś powodu pod powiekami utkwiła jej twarz babci, u której mieszkała prawie od urodzenia, ponieważ po śmierci męża kobieta nie radziła sobie z prowadzeniem gospodarstwa. Kiedy dwa miesiące wcześniej matka ojca Lillian odeszła, ten sprzedał teren sąsiadowi, a następnie zapakował rodzinę na statek, żeby wrócić do własnego domu.
 Dziewczynka sięgnęła do medalionu na szyi i otwarła go, mimo iż w ciemności nie widziała zdjęć umieszczonych wewnątrz. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza tęsknoty za ukochaną babcią, która dzień przed swoją śmiercią obiecała być przy niej zawsze. Nawet nie zorientowała się, kiedy zmorzył ją sen. Gdy ponownie otwarła oczy, w kajucie rozbrzmiewała dobrze znana jej piosenka. Wciąż czuła czyjąś obecność. Zdezorientowana podniosła się i rozejrzała wokół. Drewniana para w babcinej pozytywce kręciła się w najlepsze na stoliku, chociaż Lillian widziała, jak ojciec chował ją do walizki między zapasowe pary skarpetek.
W momencie, kiedy o nim pomyślała, mężczyzna usiadł na pryczy i przeciągnął się, ziewając. Spojrzał na pozytywkę, marszcząc brwi. Wstał, żeby zamknąć wieko pudełeczka i wtedy dostrzegł córkę.
-Lillian? Dlaczego nie śpisz? – uciszył melodię szybkim ruchem. – Po co wyjęłaś pozytywkę? Jest dopiero pierwsza w nocy, moja droga panno…
-Ale to nie ja! – szepnęła z przejęciem Lillian, kręcąc głową. – Mnie również ona obudziła!
-Jeśli nie ty, to kto? Chłopcy śpią, a kajuta jest zamknięta na klucz – ojciec wskazał na drzwi, które, ku zdziwieniu obojga, otwarły się pchnięte niewidzialną siłą. – Jak…?
Mężczyzna podszedł do wyjścia i wyjrzał na korytarz. Lillian widziała, jak na jego twarz występuje przerażenie.
-O, na Boga, woda! Selma, obudź się, dzieci, wstawajcie!
Lillian czym prędzej zeskoczyła z pryczy i dołączyła do ojca. W istocie cały korytarz zalany był aż po kostki dziewczynki. Zza zakrętu wybiegła kobieta z niemowlęciem na rękach.
-Pani Dean, co się dzieje? – zawołał ojciec Lillian, zagradzając jej drogę.
-To koniec, jeśli nie dostaniemy się do szalup to wszyscy utoniemy! Proszę zejść mi z drogi, muszę ratować córeczkę!
Ojciec Lillian zszokowany odsunął się na bok, przepuszczając kobietę. Jego rodzina była już na nogach i wszyscy słyszeli złowróżbne słowa kobiety. Całą siódemką wybiegli z kajuty, kierując się na górny pokład. Na schodach wpadli w tłum ludzi, który zmusił ich do zwolnienia tempa. Wszyscy krzyczeli i przepychali się, przewracając się nawzajem do lodowatej wody.
Wreszcie udało im się wydostać na pokład opanowany jeszcze większym chaosem. Przy każdej szalupie kłębiły się dziesiątki ludzi, próbujących uratować się ze statku, jednak Lillian dostrzegła wśród nich znajomą postać, której nie powinno tam być, wskazującą miejsce, gdzie stali sami mężczyźni krzyczący coś o niesprawiedliwości i barbarzyństwie. Dziewczynka bez namysłu rzuciła się biegiem w tamtym kierunku. Matka krzyknęła, żeby wracała, ale Lillian już przeciskała się do szalupy. Rodzina szybko ją dogoniła.
-Najpierw kobiety i dzieci! – krzyknął mężczyzna w mundurze i podniósł Lillian, żeby umieścić ją w łodzi ratunkowej.
-Przepraszam, to moje dziecko! – zawołał ojciec Lillian, machając ręką nad tłumem. – Mam tu jeszcze żonę i czworo chłopców.
-Przykro mi, w tej szalupie jest miejsce jeszcze tylko dla dwóch osób! Nie mogę zabrać więcej!
Ojciec Lillian wcisnął małego Felixa w ręce żony i popchnął ją w kierunku oficera.
-Carl, ja nie mogę! Zostanę z tobą!
-Nie bądź śmieszna, ktoś musi zająć się dziećmi! Poszukam innej szalupy, musisz wejść!
Kobieta zalała się łzami, ale pozwoliła posadzić się w łodzi, którą niemal natychmiast zaczęto opuszczać. Lillian przytuliła się do matki i odsunęła się dopiero, kiedy dno szalupy uderzyło o taflę wody. Po raz ostatni spojrzała na pokład, skąd machali do niej bracia i ojciec, a także niewidoczna dla innych postać, która – według przeczuć Lillian – całą noc próbowała ich ochraniać, tak jak obiecała.
-Dziękuję, babciu – szepnęła przez łzy, ściskając medalion.
Lillian Asplund pamiętała tę noc doskonale, jednak przez całe życie wolała udawać, że jest inaczej. I tak nikt by nie uwierzył.
_____________________________________________________________
Minął rok, a ja ponownie wzięłam udział w Konkursie Literatury i Sztuki Fantasy w mojej szkole. Opowiadania miały być pisane pod tematem "To wydarzyło się naprawdę", dlatego postanowiłam nawiązać do wydarzeń historycznych. Dziś odbyło się rozwiązanie konkursu i okazało się, że znów zajęłam 2. miejsce :) Tekst może nie jest jakiś górnolotny, ale cieszę się, że komuś jednak przypadł do gustu :)