piątek, 18 marca 2016

Puk-puk-puk

To on wyciągnął pierwszy rękę.
To on za remont wziął się pokoju.
To on nareszcie przerwał udrękę.
To on znosił wahania nastroju.

To on ugasił bliskości pragnienie.
To on ochraniał przed głuchą ciemnością.
To on tamował wewnętrzne krwawienie.
To on nie patrzył w oczy z litością.
To on wysłuchał najmniejszej skargi.
To on odganiał złe myśli nocą.
To on zmuszał do śmiechu wargi.
To on służył największą pomocą.
To on naprawił każdy mankament.
To on nauczył cieszyć się z życia.
To on uczynił z kamienia diament.
To on namówił do wyjścia z ukrycia.
To on wprowadził do życia czary.
To on dodał wszystkiemu sensu.
To on nie pozwolił stracić wiary.
To on kazał nabrać dystansu.

wtorek, 15 marca 2016

Syren

Kiedy byłam mała, wypłynęłam z rodzicami w rejs wzdłuż wybrzeża. Nikt nie przewidział okropnego sztormu, który nadciągnął z północy i dosłownie rozerwał naszą żaglówkę na strzępy. Ojciec resztkami sił umieścił mnie na dryfujących deskach, a potem zniknął razem z mamą wśród szalejących fal. Przez długie lata pamiętałam twarz wybawcy, który wtedy mi pomógł, ale wszyscy inni myśleli, że to po prostu jakiś cud.
Swoje szesnaste urodziny planowałam spędzić z przyjaciółmi przy ognisku, więc tuż przed osiemnastą pożegnałam się z dziadkami i ruszyłam boso przez plażę. Impreza trwała w najlepsze, gdy postanowiłam jak zwykle pójść na molo, żeby choć przez chwilę wrócić myślami do rodziców. Zawsze, kiedy to robiłam, czułam czyjąś obecność i wyobrażałam sobie, że to oni.
-Cześć, mamo, tato – rzuciłam w przestrzeń. – Tęsknię za wami.
Łzy ciekły mi po policzkach, podczas opowiadania o wszystkim, co wydarzyło się od naszej ostatniej „rozmowy”. Przerwał mi chlupot, jaki wydać mogło tylko mocne uderzenie o taflę wody. Rozejrzałam się w popłochu, ale było tak ciemno, że nic nie widziałam.
-Jest tu kto? – zapytałam, wychylając się za poręcz.
Krzyknęłam cicho, kiedy dostrzegłam wreszcie bladoniebieskie oczy wpatrujące się we mnie zza spróchniałej belki pod molem. Ciemna postać podpłynęła bliżej, przekrzywiając głowę tak, że na chwilę padło na nią światło księżyca. I wtedy go rozpoznałam – chłopaka, który kilka lat wcześniej uratował mi życie. Byłam zbyt zaskoczona, żeby wykrztusić z siebie cokolwiek. Wahałam się na tyle długo, że mój wybawca odwrócił się i nurkując do wody, zaprezentował mi się w całej okazałości. Odsunęłam się gwałtownie, widząc długi, złocisty ogon, który zastępował mu nogi. Nie mogłam otrząsnąć się z szoku, więc stałam bez ruchu, oddychając ciężko, nawet gdy syren już zniknął.

Wyglądało na to, że za każdym razem, kiedy czułam czyjąś obecność, obserwowało mnie mistyczne stworzenie, które w przeszłości uratowało mi życie.
--------------------------------------------------------------------------------
Siemka, dziś wrzucam opowiadanie, dzięki któremu zajęłam drugie miejsce w konkursie szkolnym pt. "Tajemnicza postać". Stąd też krótka forma, bo organizatorzy wymusili na nas ograniczenie 300 słów - coś idealnego dla osób, które uważają, że moje prace są przydłuuugie ;) . 
Co sądzicie? Może jakieś opinie albo pomysły na inne opowiadania? Czekam na komentarze! ^^