Kiedy byłam mała, wypłynęłam z rodzicami w rejs wzdłuż
wybrzeża. Nikt nie przewidział okropnego sztormu, który nadciągnął z północy i
dosłownie rozerwał naszą żaglówkę na strzępy. Ojciec resztkami sił umieścił
mnie na dryfujących deskach, a potem zniknął razem z mamą wśród szalejących
fal. Przez długie lata pamiętałam twarz wybawcy, który wtedy mi pomógł, ale wszyscy
inni myśleli, że to po prostu jakiś cud.
Swoje szesnaste urodziny planowałam spędzić z przyjaciółmi przy
ognisku, więc tuż przed osiemnastą pożegnałam się z dziadkami i ruszyłam boso
przez plażę. Impreza trwała w najlepsze, gdy postanowiłam jak zwykle pójść na
molo, żeby choć przez chwilę wrócić myślami do rodziców. Zawsze, kiedy to
robiłam, czułam czyjąś obecność i wyobrażałam sobie, że to oni.
-Cześć,
mamo, tato – rzuciłam w przestrzeń. – Tęsknię za wami.
Łzy ciekły mi po policzkach, podczas opowiadania o wszystkim,
co wydarzyło się od naszej ostatniej „rozmowy”. Przerwał mi chlupot, jaki wydać
mogło tylko mocne uderzenie o taflę wody. Rozejrzałam się w popłochu, ale było
tak ciemno, że nic nie widziałam.
-Jest tu
kto? – zapytałam, wychylając się za poręcz.
Krzyknęłam cicho, kiedy dostrzegłam wreszcie bladoniebieskie
oczy wpatrujące się we mnie zza spróchniałej belki pod molem. Ciemna postać
podpłynęła bliżej, przekrzywiając głowę tak, że na chwilę padło na nią światło
księżyca. I wtedy go rozpoznałam – chłopaka, który kilka lat wcześniej uratował
mi życie. Byłam zbyt zaskoczona, żeby wykrztusić z siebie cokolwiek. Wahałam
się na tyle długo, że mój wybawca odwrócił się i nurkując do wody,
zaprezentował mi się w całej okazałości. Odsunęłam się gwałtownie, widząc
długi, złocisty ogon, który zastępował mu nogi. Nie mogłam otrząsnąć się z
szoku, więc stałam bez ruchu, oddychając ciężko, nawet gdy syren już zniknął.
Wyglądało na to, że za każdym razem, kiedy czułam czyjąś
obecność, obserwowało mnie mistyczne stworzenie, które w przeszłości uratowało
mi życie.
--------------------------------------------------------------------------------
Siemka, dziś wrzucam opowiadanie, dzięki któremu zajęłam drugie miejsce w konkursie szkolnym pt. "Tajemnicza postać". Stąd też krótka forma, bo organizatorzy wymusili na nas ograniczenie 300 słów - coś idealnego dla osób, które uważają, że moje prace są przydłuuugie ;) .
Co sądzicie? Może jakieś opinie albo pomysły na inne opowiadania? Czekam na komentarze! ^^